Wyobraź sobie, że budzisz się w luksusowym hotelu. Wstajesz,
spoglądasz za okno i widzisz nitkę toru wyścigowego. Jesteś w Abu Dhabi i
patrzysz właśnie na znajomą sekwencję zakrętów, to Yas Marina. Już wiesz, że
potrzeba ci tylko jednego…
![]() |
| Ferrari na torze Silverstone/ Pixabay |
Wyścigówki. Nieważne jakiej – bolidu Formuły 1, samochodu
klasy LMP, GT czy nawet pucharowego KIA Picanto. Ważne, żeby dawało emocje. Stoisz
na linii startu i czekasz aż zgasną czerwone światła. Już! Gaz w podłogę,
problemy z trakcją, wrzucasz kolejne biegi, prędkość rośnie. Hamulec! Składasz
się w kolejne zakręty łapiąc optymalną linię jazdy. Twoje serce pompuje nie
krew, a czystą adrenalinę. Wiesz, że żyjesz.
Nie tylko jazda torowa potrafi wzbudzić takie emocje. Gdy
jesteś pośrodku niczego w kompletnej głuszy, w sercu dżungli amazońskiej
pragniesz terenówki z prawdziwego zdarzenia. Land Rovera, Wranglera albo Land
Cruisera. Nie zostały one stworzone dla komfortowego przemieszczania się z
miejsca na miejsce w jak najszybszym czasie. Skonstruowano je by tworzyły
szlaki, których nie ma i dotarły wszędzie, gdzie zapragnie człowiek. Dają
niemalże nieograniczone możliwości. Wolność.
Poczucie nieskrępowanego ducha, w zupełnie innym znaczeniu
potrafi zapewnić roadster. Podróż na Lazurowym Wybrzeżu, święcące słońce, wiatr
we włosach i piękna kobieta obok. Nikt cię nie goni, podziwiasz widoki, liczy się droga, a nie jej
cel. Nieważne, czy wybrałeś do tego Mazdę MX-5 czy Ferrari za milion Euro.
Każde da ci radość z obcowania z naturą i pozwoli cieszyć się życiem…
| Volkswagen Passat B8/ VW press photo |
Pora zjeść na ziemię. Czas zrobić zakupy. Mąka, makaron,
chleb, jogurt, szafka, rower, mikrofalówka i miliard innych rzeczy
umieszczonych w koszu zakupowym trzeba gdzieś upchać. Wyścigówka? Mało
praktyczna. Roadster? Podobnie. Terenówka? Jest lepiej, ale po co tak wysoko
dźwigać. Passat kombi – ideał. Najlepiej w dieslu. Ekonomiczny, przestronny,
wzbudzający ogólny podziw społeczeństwa, mieszczący wszystko w bagażniku. Czego
chcieć więcej.
Gdy skusiła cię jednak chęć zysku i dorwania się do
pieniędzy przeznaczonych na program 500+ i ze zwykłego faceta przemieniłeś się
w buhaja rozpłodowego, zwykły Passat może nie wystarczyć dla gromadki pociech.
Wtedy niezastąpiony okaże się VAN z jak największą liczbą isofixów, by
bezpiecznie przewieźć własną, przedszkolną drużynę koszykarską.
Jeśli nie posiada się jednak stada potomków i porusza
głównie po mieście wskazana będzie inwestycja w niewielki środek transportu.
Samochody segmentu B urosły ostatnio go granicy czterech metrów i swoim
wyposażeniem nie ustępują kompaktom. Stanowią więc ciekawą alternatywę. Dzięki
swoim wymiarom nie potrzebują dużo przestrzeni, tak ważnej na wąskich miejskich
uliczkach i pod blokami, gdzie znalezienie miejsca parkingowego graniczy
niekiedy z cudem.
![]() |
| Nissan Juke/ Nissan press photo |
Czemu ma służyć ta wyliczanka? Temu, żeby podkreślić, że
ludzie tworzą różne odmiany samochodów potrzebne w określonych warunkach.
Zastanawiam się więc, co kieruje ludźmi kupującymi SUV-y i crossovery. Pojazdy
tego typu są kurami znoszącymi złote jaja dla wszystkich koncernów. Żyjemy w
czasach, w których podniesienie zawieszenia i przyklejenie plastikowych
nakładek powoduje, że ludzie dostają głupawki i szturmem ruszają do dilerów, by
wydać swoje pieniądze na auta niemające większego sensu.
Powiedzmy sobie szczerze, płaci się więcej, za samochód z
gorszymi właściwościami jezdnymi, wyższym spalaniem, słabszymi osiągami i
większą masą. Masą powodującą szybsze zużycie chociażby hamulców czy
zawieszenia.
Najczęstszymi argumentami dla osób je kupujących są wyższa
pozycja za kierownicą i "modny" wygląd. To uzasadnienie równie dobre
jak zakup pralki w kolorze pasującym do zasłon w salonie.
Z crossoverami jest podobnie jak ze smartfonami. Kiedyś
telefon komórkowy służył do rozmów, potem pojawiły się smsy, a następnie
ruszyła lawina. Dostępne na rynku modele posiadają wszystko, co można sobie
wyobrazić, a nawet więcej. Prawdziwe komputery ułatwiające ludziom życie i
używane niemal w każdej chwili. Nie są jednak w stanie zastąpić laptopa czy
lustrzanki.
![]() |
| BMW X6 M/ BMW press photo |
Jedynym z najbardziej niewytłumaczalnych dla mnie pojazdów
jeżdżących po naszej planecie jest BMW X6M. Samochód niemogący się zdecydować
kim naprawdę chce być. Samo X6 określa się jako SUV-a coupe, co stanowi dziwny
zlepek wykluczających się słów. Przez obniżenie mu zawieszeniu i zastosowanie
niskoprofilowych opon pozbawiono go jakichkolwiek właściwości
"terenowych". Wsadzenie mu pod maskę V8 biturbo miało uczynić z niego
krzepkiego atletę i prawdziwego sportowca. Inżynierowie M GmbH nieraz już
udowadniali w przeszłości że znają się na swoim fachu. Nie są cudotwórcami, bo nikt nie jest w stanie
uczynić z klocka ważącego grubo ponad dwie tony samochodu sportowego. Przecież istnieją sportowe sedany, potrafiące
połączyć sport z utylitaryzmem.
Moja rada dla osób chcących kupić crossovera brzmi:
Zainwestujcie w przedstawiciela któregoś z klasycznych segmentów, a z
zaoszczędzonymi pieniędzmi zróbcie cokolwiek, możecie je nawet zjeść.



Komentarze
Prześlij komentarz