Czym się kierować przy zakupie swojego pierwszego samochodu? Wiele osób twierdzi, że kosztami- samochód ma być tani w zakupie i mało palić, dobrze jakby nie psuł się też za często. Mi wymarzyło się BMW, które jednak z niskimi kosztami ma niewiele wspólnego.
![]() |
| BMW 318is/ BMW press photo |
Nie jest to byle jakie BMW, tylko
seria 3, a
dokładnie E30 318is. Zapragnąłem tego samochodu zanim poszedłem na kurs na
prawo jazdy i nadal, po niemal pięciu latach od zaliczenia egzaminu, nie zmieniłem
zdania. Zakup takiego samochodu wiąże się jednak z kilkoma problemami.
Pierwszym
z nich jest cena. Jeszcze kilka lat temu można było kupić E30 w przyzwoitym
stanie za kilka tysięcy złotych. Spowodowało to, że model ten stał się
ulubionym środkiem transportu młodych chłopaków z mniejszych miejscowości,
których ulubionym zajęciem stało się „upalanie” swojego 316i w gazie, pod
remizą. Połączenie tego z miłością do filmu „Szybcy i wściekli” skutkowało z
kolei przyozdabianiem klapy bagażnika spojlerem wielkości półki sklepowej.
Jeśli dodamy do tego stylowe kalkomanie (że o wszechobecnych znaczkach M-power
nie wspomnę) , zmienione progi i zderzaki przypominające pług do odśnieżania,
wyjdzie nam typowy obraz tego modelu sprzed kilku lat. Nie dziwi więc fakt, że
skrót BMW zaczęto rozwijać jako Bolid Młodzieży Wiejskiej.
Czasy się jednak zmieniły i prawie
wszystkie twory takiego agrarnego tuningu skończyły swój żywot na szrotach. Wobec
tego rynek się skurczył i zostały na nim głównie egzemplarze w dobrym stanie.
Za oryginalnie utrzymane E30 trzeba dzisiaj zapłacić często co najmniej 15
tysięcy złotych. Coraz trudniej poszukać ładny egzemplarz za mniej niż 10
tysięcy, a i tak mówię tu o samochodach z mniejszymi jednostkami. Mocniejsze
wersje silnikowe są wyceniane jeszcze wyżej. Najdroższymi wersjami nadwoziowymi
są cabrio oraz TC Baur, na których najmniej odbiło się piętno wiejskiego
tuningu. Po okresie niebytu, od kilku lat ceny systematycznie wzrastają, a
ludzie zaczynają traktować to auto jako dobry materiał na youngtimera.
Drugim problemem
jest dostępność mojej wymarzonej wersji. Spośród ponad dwóch milionów
wytworzonych w ciągu 12 lat produkcji egzemplarzy, tylko trochę ponad 41
tysięcy było w specyfikacji 318is. Były one produkowane krótko, od grudnia 1989r.,
do maja 1991r., tylko jako coupe. Montowano w nich silnik szesnastozaworowy, czterocylindrowy 1.8
(M42B18) o mocy 136KM, co przy masie auta na poziomie 1200kg pozwało na
przyspieszenie do 100km/h w 9.4 sekundy. Samochód w tej specyfikacji daje
najlepszy stosunek mocy do spalania, a dzięki posiadaniu tylko 4 cylindrów ma
lepszy balans masy niż wersje z silnikami R6. Skutkowało to jednak temu, że
większość właścicieli używała go jak zabawki do szybkiej jazdy i katowania na
torze. Nawet najtrwalsze auto nie wytrzyma takiego traktowania przez ponad 20
lat i większość egzemplarzy, jeśli nie została rozbita, to ma doszczętnie
wyeksploatowane podzespoły i nie nadaje się do niczego.
To właśnie stan
dużej części dostępnych na rynku egzemplarzy jest kolejnym problemem. Pomijając
droższe pojazdy, zachowane zarówno w oryginalnym stanie oraz takie po
profesjonalnym tuningu, trudno znaleźć samochód do 10 tysięcy bez powypadkowej
przeszłości lub zaawansowanej korozji karoserii. Specyfika modelu tylnonapędowego
oraz znakomite właściwości jezdne powodowały, że nieuważna, szybka jazda
kończyła się często w rowie lub na przydrożnym drzewie. Sporo auto używano
także w coraz popularniejszym w Polsce driftingu, stąd w ogłoszeniach można
spotkać mniej lub bardziej profesjonalnie przygotowane driftowozy. Fakt, że auto
ma już swoje lata i jego cena w pewnym momencie sięgnęła dna spowodowały, że
większość napraw właściciele nie starali się przeprowadzić w odpowiedni sposób,
tylko jak najtaniej. Nawet w bezwypadkowych trójkach nietrudno dziś o korozję,
która atakuje najczęściej nadkola, ranty drzwi, podłogę, progi i przednie
kielichy. Jeśli chodzi o wnętrze, szybko wycierają się boczki foteli i pęka
deska rozdzielcza.
![]() |
| BMW M3 Sport Evolution/ BMW press photo |
Skoro zdobycie
tego auta wiąże się z tyloma problemami to czemu nie kupić jakiegoś innego,
zapytacie. Argumentów na to jest kilka, a pierwszym z nich jest wygląd. Może i
oryginalne egzemplarze z małymi kołami i seryjnym pakietem stylistycznym nie
powalają na kolana, ale wystarczy trochę pozmieniać przy aucie by przyciągał on
wzrok nie mniej niż nowe Porsche. Na pierwszy ogień idą koła. Najlepiej
samochód prezentuje się na felgach BBS, obowiązkowo skręcanych, z polerowanym
na wysoki połysk rantem. Żeby całość wyglądała lepiej należy auto obniżyć,
wkładając do niego gwintowane zawieszenie. Przy tak wiekowym aucie, w którym
lubią korodować kielichy, nie należy też
zapomnieć o rozpórce. Pakiet stylistyczny można zmienić na fabryczne M-Technik
I lub II, które moim zdaniem wyglądają fenomenalnie. Można też polecieć na
całość i zainwestować w pakiet stylistyczny, który uczyni ze zwykłej trójki
replikę M3. Do całości pasują zmienione lampy. Mamy do wyboru wersje z czterema
i dwoma reflektorami z przodu. Do wnętrza najlepiej będą pasowały sportowe
fabryczne fotele (Sportsitze) lub fotele kubełkowe, które w połączeniu z
opcjonalną trójramienną kierownicą nadadzą wnętrzu bardziej sportowy charakter.
Ze względów estetycznych i praktycznych zamiast tylnych siedzeń można wmontować
szczątkową klatkę bezpieczeństwa. Gwarantuje wam, że tak przerobione E30 będzie
niecodziennym widokiem na polskiej drodze i wyróżni się wśród mdłych i nudnych
volkswagenów, opli i hyundaiów.
Do posiadania
drugiej generacji trójki oprócz jej wyglądu przekonuje także wyposażenie. Można
dyskutować nad wartością tego argumentu, ale jakby się głębiej zastanowić, to w
aucie znajdują się urządzenia, które wystarczą większości osób. Oprócz tak
podstawowych rzeczy jak ABS, wspomaganie kierownicy czy centralny zamek można
znaleźć również elektryczne lusterka i szyby, klimatyzację lub szyberdach
(także elektryczny) oraz podgrzewane fotele. Nie wiem jak wam, ale mi to w
zupełności wystarcza. Gorzej, że ciężko znaleźć egzemplarz mający tak kompletne
wyposażenie.
Najważniejszym
argumentem dla mnie są jednak właściwości jezdne trójki. Za takie pieniądze nie
sposób znaleźć sportową tylnonapędówkę, która prowadziłaby się równie dobrze
(chyba, że E36). Niska waga, mocne silniki, dobry rozkład masy oraz znakomicie
zestrojone zawieszenie wraz z precyzyjnym układem kierowniczym czynią z tego
auta idealną sportową maszynę. Doceniają to kierowcy nie tylko na zwykłych
drogach ale także zawodowcy. Odmiana startująca w wyścigach samochodów
turystycznych, w tym w DTM, odnosiła szereg zwycięstw stając się najbardziej
utytułowanym modelem w historii koncernu. Mimo ponad 30 lat od rozpoczęcia
produkcji, model tan nadal nie schodzi ze sportowej sceny. W Polsce od kilku
lat rozgrywany jest puchar BMW IS CUP, ponadto samochód można czasami ujrzeć na
zawodach rallycrossowych, KJS-ach, czy wyścigach górskich.
![]() |
| BMW M3 EVO/ BMW press photo |
Dla pasjonata
motoryzacji zakup auta jest dopiero początkiem wydatków. Pomijam tutaj kwestie
serwisowe, które należy wykonać świeżo po zakupie, czyli wymiana płynów
eksploatacyjnych, rozrządu itd. Już przed kupnem w głowie pojawiają się różne
pomysły jak zmodyfikować pojazd swoich marzeń. Te pomysły mnożą się jeszcze
bardziej po zakupie. Z jednej strony chciałbym, żeby moja trójka wyglądała jak
najlepiej, czyli tak jak pisałem wyżej. Z drugiej strony ma ona mi służyć na co
dzień, więc nie mogę z niej zrobić auta pokazowo-konkursowego. Istnieje jeszcze
trzecia perspektywa, czyli….driftowóz. Każdy właściciel samochodu z tylnym
napędem lubi postawić czasami swoje auto bokiem (gdyby tego nie lubił jeździł
by hatchbackiem z napędem na przód). Nie mam na myśli jakiejś profesjonalnej
przebudowy na potrzeby stratowania w zawodach, ale kilka modyfikacji, które
pozwolą mi na naukę driftingu. Nie są one problemem, bo wystarczy zmienić tylko
zawieszenie, zwiększyć skręt kół, hamulce, podkręcić lekko silnik i wstawić
hydrauliczny ręczny. Dobrze byłoby też mieć zaprzyjaźnionego wulkanizatora
sprzedającego opony za grosze, bo trochę ich zużyje. Gorsze jest to, co może
się stać z samochodem podczas nauki. Popękany zderzak to chyba najlepsze co
może się przytrafić, najgorsze z kolei może być skasowanie wozu. Tak więc
najlepiej byłoby mieć trzy samochody: jeden do codziennej jazdy, drugi do
niedzielnych wypadów na zloty i trzeci do driftu.
Zakup
wymarzonego auta to zawsze wielkie wyzwanie. Najpierw zbierasz środki na nie, potem
długo szukasz odpowiedniego egzemplarza, a gdy już go masz zaczynasz dopiero
zabawę z jego personalizacja. Kłoci się to z ideą pierwszego samochodu, który
kupujesz i utrzymujesz za małe pieniądze, nie inwestując w niego, a gdy już
nauczysz się lepiej jeździć sprzedajesz go i sprawiasz sobie coś lepszego. Tak
jak każdy człowiek jest inny, tak również każde auto jest inne. Część szuka dobrych
osiągów, pozostali dobrego wyposażenia, reszta bezawaryjności. Dla mnie
najważniejsze jest „to coś”, które określa charakter danego wozu. Nie da się
określić, czym ono dokładnie jest, ale jest to zbitka różnych cech
powodujących, że dany samochód jest wyjątkowy. I właśnie ta wyjątkowość
sprawia, że chcę mieć BMW E30.
Artykuł pierwotnie ukazał się na blogu autoholic.autokult.pl
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Przedstawiam Wam Jolkę
W końcu się udało i 17.07.2018 r. zostałem właścicielem
mojej wymarzonej E30. Ze względu na brak jakichkolwiek perspektyw na znalezienie
318is, musiałem zadowolić się 316i z silnikiem M40B16. Cóż, w życiu nie można
mieć wszystkiego, ale i tak nie żałuję zakupu. Co więcej, jestem zachwycony!
Samochód mimo mocy tylko 100 KM ma zadowalającą dynamikę, a
dzięki wąskim oponom i niewielkiej masie wynoszącej zaledwie 1080 kg, przy
głębszym wciśnięciu gazu w podłogę można delikatnie pójść bokiem.
Charakterystyką wolnossącego silnika pozostaje fakt, że poniżej 2 tys. obr./min
samochód nie jedzie praktycznie w ogóle, a zabawa zaczyna się dopiero w
okolicach 4 tys. obr./min. Jeśli chodzi o spalanie, standardem jest minimum 8
litrów na 100 km, przy trochę ostrzejszym traktowaniu pedału gazu łatwo
przekroczyć 10 litrów. Kultura pracy jednostki napędowej nie budzi większych
zastrzeżeń, na niskich obrotach silnik okazuje się cichy, a wkręcanie w okolice
czerwonego pola na obrotomierzu nie powoduje paniki w sąsiednich budynkach.
Właściwości jezdne okazują się dokładnie takie jakich się
spodziewałem. Układ kierowniczy działa precyzyjnie, a samochód na zakrętach
trzyma się drogi jak przyklejony. Jedyne co wymaga delikatnej poprawy, to
hamulce. Samochód nie ma ABS-u, a przy tylnej osi pracują bębny. Z czasem
trzeba będzie wymienić je na tarcze. Sprawa nie wydaje się trudna, ponieważ
niektóre wersje wyjeżdżały z fabryki z seryjnymi tarczami z tyłu.
Auto posiada cztery elektryczne urządzenia na wyposażeniu, z
których połowa nie działa. Samochód można otworzyć tylko przy pomocy pilota, za
pomocy pasującego kluczyka nie jest to możliwe. Przynajmniej jest centralny
zamek. Radio, będące oryginalnym wytworem BMW odbiera stacje radiowe tylko w
Poznaniu i okolicach, ponieważ antena jest urwana i przez większość czasu
słychać szumienie. Auto wyposażono także w elektryczne lusterka, które nie
działają i komputer pokładowy OCB-1, który zdaniem poprzedniej właścicielki
działa, ale ma wylany ekran, więc nic na nim nie widać. Ponadto fotele i tylna
kanapa są przetarte. Cóż, 29 lat i niemal 300 tys. przebiegu zrobiły swoje.
Nie mam jednak zarzutów do ergonomii wnętrza. Fotel, mimo że
standardowy, okazuje się wygodny. Deska rozdzielcza zwrócona w stronę kierowcy
jest praktyczna w użytkowaniu. Ilość miejsca w kabinie pozwala podróżować
pięciu osobom, ale pasażerom na tylnej kanapie będzie najwygodniej podczas
podróży we dwoje. Jedynie czteroramienna kierownica nie stanowi najlepszego
rozwiązania, przy ułożeniu rąk na kierownicy, jakie preferuję. Na szczęście na
rynku dostępne są sportowe odpowiedniki z pakietu M. Miło zaskoczył mnie swoją
pojemnością bagażnik, niestety zamek przy kalpie działa jak chce, a w dodatku
uszczelka nie spełnia swojego zadania, wobec tego przy okazji deszczu lub
wizyty na myjni trzeba wcierać wnętrze bagażnika, do którego przecieka woda.
Tym, co zaskoczyło mnie jednak najbardziej są reakcje ludzi
na ten samochód. Nie spodziewałem się, że będzie on wzbudzał takie pozytywne
emocje. Stojąc na światłach ludzie w dwadzieścia razy droższych samochodach
robią mu zdjęcia. Na stacji benzynowej obsługa pyta się, jaki silnik jest pod
maską, a nieznajomi na parkingu podchodzą mówiąc „znakomita maszyna”. Może to
przez fakt, że tych samochodów jest coraz mniej, a może ze względu na tablice
rejestracyjne?







Komentarze
Prześlij komentarz