Mercedes W124 – samochód, o którym napisano i powiedziano już
wszystko. Jeżdżąca ikona niezawodności i niemieckiej solidności. Uosobienie
wszystkiego, z czym utożsamiana jest marka Mercedes-Benz. Auto mogące służyć do
transportu cementu w Wałbrzychu, ratujące ludzi w Bremie, wożące VIP-ów pod
hotel w Bogocie oraz pozwalające się cieszyć wiatrem we włosach na Pacific
Highway.
![]() |
| Mercedes 500 E / Mercedes press photo |
Witamy w roku 1984, na ekranach kin pojawia się „Seksmisja”,
a na piłkarskich boiskach z orzełkiem na piersi przestaje pojawiać się Grzegorz
Lato. Na rynku w ZSRR debiutuje gra Tetris, a na parkietach NBA pierwsze punkty
zdobywa Michael Jordan. Tymczasem z taśm montażowych fabryki w Stuttgarcie
zjeżdża Mercedes W124, na którym ciąży olbrzymia presja związana z zastąpieniem
produkowanego wcześniej W123, będącego synonimem niezawodności. Nikt nie
przypuszczał wtedy, że rusza produkcja samochodu nazywanego przez wielu
„ostatnim prawdziwym Mercedesem”. Przez lata model ten doczekał się licznych
wersji, nie zawsze związanych bezpośrednio z luksusowym i statecznym
charakterem limuzyny z trójramienną gwiazdą na masce. Chciałoby się rzec, auto
do wszystkiego. Faktycznie coś w tym jest.
![]() |
| Mercedes T124, W124 i C124 / Mercedes press photo |
T124 200D
Samochód kupiony przez Hansa i Gretę przez lata dzielnie służył
im jako domowy krążownik, którym razem ze swoimi dziećmi przemierzyli niemal
pół miliona kilometrów w komforcie, przy charakterystycznym klekocie
czterocylindrowego diesla o zawrotnej mocy 72 KM. Cieszyli się nim doceniając
jego niezawodność, pakowność i niewielkie spalanie. Nic nie trwa jednak
wiecznie. Dzieci dorosły i założyły własne rodziny, więc Hans postanowił
zmienić swojego wysłużonego już towarzysza rodzinnych wojaży na nowiutką klasę
A. Nie wiedział, że jego auto rozpocznie drugie życie, po wschodniej stronie
Odry. Tam trafiło w ręce polskich magików, kuszących kolejnego właściciela do
zakupu, oferując mu kombi w dieslu w stanie igła, którym poprzedni właściciel
jeździł tylko do kościała, stąd po piętnastu latach przebieg wynosił tylko 190
tys. km. Służąc swoim kolejnym właścicielom auto udowadniało, że jest w stanie
przeżyć wszystko. W końcu trafiło do Józefa z Wałbrzycha zajmującego się
budowlanką, który zauroczony działaniem systemu nivo potrafił wpakować do
bagażnika tonę cementu dziwiąc się, że auto potrafi utrzymać równy prześwit. A
przy mocy 72 KM karmionych olejem rzepakowym, samochód jest w stanie ruszyć się
z miejsca.
Znaczna część Mercedesów serii 124 z dieslami pod maską
skończyła w ten sposób. Niektórym się jednak udało. Chodzi głównie o sedany z
silnikami R6, zarówno tymi uturbionymi, jak i wolnossącymi. Zdarzają się na
drogach egzemplarze nadal cieszące swoich właścicieli charakterystycznym
cykaniem nieporównywalnym z żadnym innym silnikiem. Mimo wieku coraz częściej
przekraczającego 30 lat, potrafią one służyć na co dzień i wyróżnić się w
zalewie nijakich tworów współczesnej motoryzacji.
![]() |
| Mercedes T124 4Matic / Mercedes press photo |
Odpowiedź na quattro
W ciągu trzech lat od rozpoczęcia produkcji Mercedes
postanowił zagarnąć trochę rynku opanowanego przez Audi oferujące modele z napędem
quattro. Klienci ceniący sobie możliwość wjechania autem na pokryty śniegiem
stok narciarski w końcu nie musieli ograniczać się do wyboru auto z Ingolstadt.
Tak więc w 1987 r. zadebiutowała pierwsza powojenna limuzyna z gwiazdą na masce
i napędem na cztery koła. 4Matic dostępny był tylko z sześciocylindrowymi
silnikami. Początkowo w podstawie, w większości wersji oferowano pięciobiegową
skrzynię manualną lub w opcji czterobiegowy automat. Od 1990 wszystkie wersje
poza 260E występowały z automatem. Żeby klienci mogli poczuć frajdę z jazdy na
śniegu, za dopłatą montowana była automatyczna blokada mechanizmu różnicowego
tylnej osi (ASD).
![]() |
| Mercedes E500 / Mercedes press photo |
Odpowiedź na M-Power
Białe kołnierzyki ze Stuttgartu postanowiły też dać
odpowiedź BMW tworząc konkurenta dla M5 E34. Samochody łączyło tylko to, że oba
były podobnej wielkości i przyspieszały do setki w około 6 s. W kwestii napędu
BMW postawiło na swoją specjalność, czyli wolnossące R6 S38 uzyskujące ponad
300 KM. Mercedes podobną moc uzyskał z silnika V8 o pojemności 5 litrów. Moc
przenoszona była na koła, w przypadku Mercedesa przez czterobiegowy automat, w
BMW przez pięcio- lub sześciobiegowy manual. Zastosowano nawet inne koła, w
500E występowały 16-calowe felgi z oponami o profilu 55, żeby zapewnić wyższy
komfort jazdy, z kolei w E34 17-stki z oponami o profilu 45. Dwie drogi, jeden
cel – być lepszym od przeciwnika. Tylko jak określić, który jest lepszy, skoro
tyle je różni? Kwestia gustu – jedni wolą blondynki, inni brunetki.
![]() |
| Mercedes E500 / Mercedes press photo |
Jeśli ktoś chciał się poczuć jeszcze bardziej wyjątkowo,
mógł udać się do AMG, które mogło zaproponować mu W124 z sześciolitrowym
silnikiem o mocy 385 i prędkości maksymalnej ponad 300 km/h. Z takim wynikiem
nie mogła konkurować żadna ówczesna limuzyna. Względem 500E zmieniono nie tylko
silnik, ale większość elementów przeniesienia napędu, zawieszenia oraz wnętrza.
Nie dziwi więc zawrotna cena sięgająca równowartości jednorodzinnego domu.
Wyjątkowości nadawał fakt, że każdy egzemplarz robiony był na zamówienie i nie
ma dwóch aut w identycznej specyfikacji.
Konkurent Ferrari
Hammer nie był jednak najpotężniejszą odmianą W124. Pod
maską kilku egzemplarzy zagościł silnik V12. Auto traktowane niemal jak Święty
Graal lub mityczny jednorożec – wszyscy o nim słyszeli, a nikt go nie widział.
Wiąże się to w dużej mierze ze skalą „produkcji”. Firma VATH przygotowała trzy
egzemplarze zasilane silnikiem 7,2 litra o mocy 510 KM. Odrobinę więcej
zaproponował Brabus. Montując jednostkę 7,3 litra o mocy 530 KM. Ten sam silnik
napędzał później Pagani Zondę – ten fakt podsumowuje wszystko, cokolwiek
chciałoby się powiedzieć o tym aucie.
![]() |
| Mercedes C124 36 AMG / Mercedes press photo |
Dwoje drzwi i dach w dół
![]() |
| Mercedes A124 / Mercedes press photo |
Historia Mercedesa W124 to nie tylko mocarne wersje sedana i
ekonomiczne kombi. Były również ponadczasowe coupe i cabrio. Obydwa wsławiły
się elegancką linią i elektrycznie wysuwanym podajnikiem po pasów. Auta te w
przeciwieństwie do swoich konkurentów z Monachium nie miały być pożeraczami
zakrętów, a raczej pojazdami typu Gran Turismo. Próżno szukać więc w seryjnej
specyfikacji silników V8 pod ich maskami. Najmocniejsze wersje, 36 AMG miały
sześciocylindrowe jednostki napędowe o mocy 272 KM. Zwłaszcza odmiana cabrio ma
rzeszę fanów, co odzwierciedlają ceny rynkowe. Nawet najsłabsze odmiany
potrafią kosztować już kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Luksusowy autobus
![]() |
| Mercedes Pullman / Mercedes press photo |
Osoby kupujące drogie Mercedesy lubią być wożone przez
swoich szoferów na tylnej kanapie. Dla większej wygody przewidziano dla nich
wersje long, posiadające przedłużony rozstaw osi i znacznie większą ilość
miejsca na nogi. Czasem jednak i to nie wystarcza. Gdy chce się pojechać ze
znajomymi na miasto potrzeba przecież więcej foteli w kabinie i… dodatkowej
pary drzwi. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, firma ze Stuttgartu
przygotowała wersję Pullman. Mierzące ponad 5,5 metra nadwozie wyposażone było
w 6 drzwi, osiem miejsc siedzących i sześciocylindrowe silniki benzynowe lub
pięciocylindrowe diesle. Wyprodukowano 2 345 samochodów w tej specyfikacji.
Część służyła towarzyskim bogaczom do wyjazdów w większym gronie. Większość
jednak wykorzystywano na lotniskach i przy hotelach do wożenia VIP-ów.
![]() |
| Mrecedes Fahrgestell w wersji ambulans / Mercedes press photo |
Fahrgestell
Mercedes W124 w swoich niezliczonych odmianach mógł
towarzyszyć wielu ludziom w różnych podróżach, nie zawsze tych miłych. Auto
opuszczało także fabrykę, jako podwozie do zabudowy, będące bazą do ambulansów
oraz karawanów. Zwłaszcza ta pierwsza wersja stanowi swoisty ewenement.
Ambulanse kojarzą się przeważnie z klasycznymi autami dostawczymi z dodatkowym
wyposażeniem, charakterystycznym malowaniem i oświetleniem. Zaadaptowanie
pojazdu segmentu E do tej roli okazuje się niecodziennym pomysłem. Lata służby
w szeregach niemieckiej służby zdrowia potwierdziły jednak, że pomysł ten nie
jest tak zły. Przedłużony rozstaw osi, wyżej poprowadzona linia dachu oraz legendarna niezawodność spowodowały, że samochód ten udowodnił
swoją przydatność ratując niejedno ludzkie życie.
SSangYong Chairman- drugie życie
Model sam doczekał się także drugiego życia, w dalekiej
Korei. Technologię Mercedesa odkupiła marka SSangYong tworząc zlepek modeli
W124 i W140. Swoje dzieło nazwała Chairman. Auto produkowane było od 1997, aż
do2014 r.! Pod znajomo wyglądającą karoserią kryły się przez cały czas
rozwiązania żywcem wyjęte z lat 80. XX wieku. Pod maską montowane były silniki
wywodzące się także z Niemiec – seria M102 oraz M104.
![]() |
| SsangYong Chairman / SsangYong press photo |










Komentarze
Prześlij komentarz