Weź V8 chłodzone powietrzem i zamontuj je za tylną osią, przykryj dwubryłowym, opływowym nadwoziem, z przodu wstaw potrójny reflektor, a do złożenia tego wykorzystaj najlepszych czeskich inżynierów. Brzmi jak przepis na najlepszą limuzynę? Nie bardzo, ale na najbardziej oryginalną – już tak.
Tatry zawsze słynęły z oryginalności i podążały własną drogą. W czasach gdy inni producenci skupiali się na tym by ich limuzyny były jak najbardziej barokowe, z dużą ilością chromu i ozdobników Czesi poszli w kierunku minimalizmu i docenili aerodynamikę. Dzięki niespotykanemu w ówczesnych czasach kształtowi nadwozia przypominającemu kształtem kroplę wody i umieszczeniu silnika za tylną osią powstały takie ikony samochodowego designu jak modele 77 czy 87. Najlepszy okres w historii marki przypada na lata 30. XX wieku, ale nawet mimo wojny i znalezieniu się za żelazną kurtyną, fantazja Czechów nie została stłamszona.| Tatra press photo |
![]() |
| Tatra press photo |
Mierząca ponad 5 metrów limuzyna napędzana początkowo V8 o pojemności 2,5 l i mocy niemal 100 KM. Przy wadze na poziomie ponad 1400 kg nie zapewniała rewelacyjnych osiągów, ale dzięki opływowemu nadwoziu można była podróżować z prędkością maksymalną około 170 km/h. Między 1956 a 1975 rokiem wyprodukowano tylko niespełna 22,5 tys. egzemplarzy Tatry 603. W tym czasie przeprowadzono dwa liftingi karoserii skupiające się głównie na stylistyce przedniej części nadwozia i umieszczeniu lamp. Najbardziej charakterystyczne są egzemplarze z lat 1956-1962 z potrójnymi reflektorami przykrytymi wspólnym szkłem.
Mało sportowy charakter konstrukcji (mimo silnika umieszczonego jak w Porsche 911) nie przeszkodził w udziale 603 w rajdach, jak choćby Spa-Sofia-Liège czy trzykrotnie w Marathon de la Route. Nie obeszło się bez sukcesów i zwycięstw w klasie.
![]() |
| Fotografia własna |
Dlaczego to auto znalazłoby się w garażu moich marzeń? Bo Czesi udowodnili, że najlepszą metodą na stworzenie czegoś oryginalnego i ponadczasowego jest złamanie wszelkich schematów.


Komentarze
Prześlij komentarz