Carrera Panamericana – Pięć lat szaleństwa

Otwarcie autostrady kojarzy się z nudną ceremonią, podczas której odziani w garnitury politycy przecinają symboliczną wstęgę. W latach 50. ubiegłego wieku władze Meksyku wykazały się większą fantazją i zorganizowały wyścig. Carrera Panamericana mimo że odbyła się tylko w pięciu edycjach, pozostaje jednym z najważniejszych zawodów motorsportowych w historii.
Porsche press photo

„Wielka trójka” wyścigów ulicznych, czyli Mille Miglia, Targa Florio i właśnie Carrera Panamericana, zostały anulowane ze względu na śmiertelne wypadki, w których równie często, co kierowcy ginęli widzowie. O ile w rozgrywanych we Włoszech Targa Florio przez 61 wyścigów życie straciło 9 osób, a w Mille Miglia zginęło na przestrzeni 24. edycji 56 osób, o tyle w meksykański wyścig pochłonął przez 5. edycji aż 25 istnień ludzkich. Dlatego właśnie jego określa się mianem najniebezpieczniejszego na świecie. 
Duża w tym zasługa warunków, w jakich rywalizowano. Areną zmagań był fragment Autostrady Panamerykańskiej ciągnący się od granicy z USA do granicy z Gwatemalą. Poza nazwą nie miał on nic wspólnego z tym, jak dzisiaj wyobrażamy sobie autostrady. Jakością nawierzchni przypominał aktualne trasy wojewódzkie lub powiatowe – słowem – równo nie był. Swoje robiła także różnica wysokości – od niewiele ponad 100 m.n.p.m. do niemal 3200 m.n.p.m. – oraz wynikające z niej zmienne warunki pogodowe. Duża część trasy przebiegała przez dzikie tereny, więc nietrudno było spotkać (trafić autem!) zwierzaka. Nie przeszkadzało to jednak rozwijać prędkości dochodzących do niemal 300 km/h.
W pierwszej edycji, która odbyła się w maju 1950 r., na starcie stanęli głównie kierowcy ze Stanów Zjednoczonych, za kierownicami wyrobów rodzimej konstrukcji, jak Lincoln, Cadillac, Chrysler, Mercury, Studebaker czy Ford. Zwyciężył wówczas Hershel McGriff, prowadzący Oldsmobile’a 88 i uzyskując średnią prędkość 142 km/h. Na starcie pojawiło się również dwóch Włochów – Piero Taruffi i Felice Bonetto, prowadzących Alfy Romeo 6C. Uplasowali się oni wówczas kolejno na 4. i 8. miejscu. Dzięki nim o wyścigu usłyszano w Europie. W późniejszych latach poskutkowało to udziałem europejskich marek, które chciały zyskać rozgłos w tej części globu. Wówczas rywalizacja weszła na nowy poziom. 
Mercedes press photo
Tylko w pierwszej edycji zwyciężył samochód rodem z Ameryki, w kolejnych latach natomiast takie marki jak ¬– Mercedes, Lancia oraz dwukrotnie Ferrari. Pojawienie się europejskich firm na starcie spowodowało zmianę regulaminu i podział początkowo na auta sportowe i turystyczne, a potem dodatkowo na dywizję w zależności od pojemności silnika. Na cześć wyścigu Ferrari nazwało jeden ze swoich modeli 340 Mexico Vignale Berlinetta. Po sukcesie m.in. w tej imprezie, zdecydowano także o wprowadzeniu na rynek wersji drogowej wyścigowego Mercedes W196, czyli 300SL Gullwing. 
Z modelem tym wiąże się jedna z najbardziej znanych historii związanych z Carrera Panamericana. Podczas edycji z 1952 r. załoga Karl Kling i Hans Klenk przy prędkości ok. 200 km/h miała bardzo bliskie spotkanie z sępem. Kierowca nie zauważył ptaków siedzących przy poboczu drogi. Zwierzęta spłoszył ryk silnika, a podrywając się do lotu, jeden z sępów zdążył wzbić się na tyle, że znalazł się na wysokości szyby, przez którą wpadł do środka samochodu raniąc w głowę pilota, Hansa Klenka. Mimo to załodze udało się ukończyć odcinek, a przed kolejną próbą zamontowano profilaktycznie pionowe pręty przed szybą, by uniknąć powtórki z rozrywki. Udało się im nawet stanąć na najwyższym stopniu podium pokonując m.in. Ferrari i Lancię.
Mercedes press photo

Najtragiczniejsza, jeśli chodzi o liczbę ofiar była edycja z 1953 r. Prowadzący jednoosobową Lancię D24 Felice Bonetto przeoczył znak ostrzegawczy przed zakrętem i z dużą prędkością uderzył w budynek. Wcześniej, na pierwszym etapie, Włosi Antonio Stagnoli i jego pilot Giuseppe Scotuzzi w Ferrari 375 MM rozbili się w małym miasteczku Juchitán de Zaragoza, po tym, jak w ich aucie wybuchła opona. Również podczas pierwszego odcinka doszło do wypadku załogi Bob Christie i Kenneth Wood. Ich Ford wypadł z trasy i stoczył się do rzeki. Grupa widzów rzuciła się na pomoc załodze, której nic się nie stało, jednak w tym samym miejscu z trasy wyleciał samochód Mickey’a Thompsona. Na skutek awarii hamulców auto stoczyło się po nasypie, na którym stali kibice obserwujący wypadek Christie. Zginęło wówczas 6 osób. 
Mimo swojego tragizmu, pamięć po Carrera Panamericana nadal pozostaje żywa. Wszak Porsche określa słowem Carrera jedną z wersji 911, a nazwa Panamera też nawiązuje do tego wyścigu. W ostatnich latach Mercedes promuje także sportową wersję atrapy chłodnicy o nazwie Panamericana, inspirowaną elementem ze zwycięskiego 300SL z 1952 r. TAG Heuer stworzył również zegarek na pamiątkę tego najniebezpieczniejszego wyścigu świata.

Komentarze