Nie ma chyba w historii ludzkości drugiej takiej rzeczy, która z narzędzia pracy i symbolu utylitaryzmu wyewoluowała w kierunku ikony wolności. Volkswagen Transporter pierwszej generacji narodził się w okresie odbudowy zniszczonej w wyniku II wojny światowej Europy, by z czasem stać się flagowym pojazdem ruchu hippisowskiego tworzącego się w Stanach Zjednoczonych. 
Fot. pixabay.com
Płyta podłogowa zastosowana w Volkswagenie Garbusie nie wydaje się dobrym rozwiązaniem przy konstruowaniu samochodu dostawczego. Powodem jest silnik umieszczony za tylną osią, który wymusza wysoki próg załadunku i nierówną podłogę w przestrzeni ładunkowej. Koncern z Wolfsburga wobec ówczesnych uwarunkowań gospodarczych i chęci szybkiego wprowadzenia dostawczaka na rynek nie mógł wybrzydzać i konstruować nowej płyty podwoziowej. W 1948 r. zaprezentowano pierwszy prototyp Volkswagen Typ 2 (Typ 1 to Garbus - przyp. aut.). Mierzące około 430 cm nadwozie wersji produkcyjnej, która trafiła na rynek w 1950 r. początkowo oferowało ładowność 750 kg, z czasem powiększoną do ponad 900 kg. Samochód dostępny był w wersji van oraz pickup z pojedynczą i podwójną kabiną.
Za napęd odpowiadały czterocylindrowe boksery, które w zależności od roku produkcji miały między 25 a 47 KM. Dynamiki nikt po nich nie oczekiwał, ponieważ samochody służyły do pracy. Osobną kwestią pozostaje bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów, a raczej absolutny jego brak. Zażartować można, że strefa zgniotu, podobnie jak w Volvo, kończy się na silniku. Uderzenie w przeszkodę przy jakiejkolwiek prędkości kończy się zmiażdżeniem kolan, a jeśli uderzony przedmiot jest odpowiednio wysoki, można rozbić sobie o niego głowę. W najbardziej „komfortowej” sytuacji był kierowca, ponieważ w czasie wypadku kierownica dodatkowo wbijała się w korpus robiąc z organów wewnętrznych miazgę, wobec czego śmierć następowała najszybciej. Zastosowanie słabych silników było więc dobrym rozwiązaniem wobec powyższego. Nie przeszkadzało to jednak klientom, ponieważ konkurencyjne modele nie były w kwestii bezpieczeństwa lepsze. Tu liczyła się przede wszystkim prostota użytkowania i wytrzymałość. Stąd wynikała duża popularność modelu. 
Fot. pixabay.com
Przez lata Transportery pierwszej generacji służyły do przewożenia najróżniejszych rzeczy, od kalarepy, przez dywany, po części do sportowych Porsche. Rok 1967 był przełomowy, ponieważ rozpoczęto wówczas wytwarzanie kolejnej generacji dostawczego Volkswagena. Data ta wiąże się także z początkiem ruchu hipisowskiego w Stanach Zjednoczonych. Dzieci kwiaty sprzeciwiały się materializmowi, wojnie, zastałym normom społecznym. Barwne życie przesiąknięte LSD objawiało się w strojach oraz samochodach, którym poruszali się młodzi ludzie. Każdy kojarzy pomalowane w kwiaty i psychodeliczne wzory Volkswageny Transportery. Przestrzeń transportowa zmieniała się w miłosne gniazdka z wygodnymi materacami oraz ścianami i sufitem wyściełanymi z każdej strony różnokolorowymi materiałami. Szczytem marzeń była wówczas osobowa wersja nazwana Samba posiadająca aż 21 okien.
Dlaczego to auto znalazłoby się w garażu moich marzeń? Uosabia w sobie wolność, której żywym przejawem pozostaje Woodstock. Byłem na kilku polskich edycjach tej imprezy i przekonałem się, że to najpiękniejszy festiwal świata. LOVE, PEACE, MUSIC
Komentarze
Prześlij komentarz