Miejski zestaw marzeń

Poruszając się po dużej metropolii najlepiej zdecydować się na coś małego. Łatwiej manewrować czymś takim po wąskich uliczkach i znaleźć miejsce postojowe na zatłoczonych parkingach. Istnieją jednak sytuacje, w których nawet najmniejszy przedstawiciel segmentu A okazuje się za duży. Co wtedy zrobić?

Fot: wikipedia commons 

Na to pytanie odpowiedzi inżynierowie Hondy już we wczesnych latach 80. Wtedy wypuszczono na rynek mający ok. 3,4 m długości model City, w bagażniku którego mieścił się niewielki skuter Motocompo.

Kariera obu pojazdów rozpoczęła się w 1981 r. Niewielki, składny motocykl po złożeniu kierownicy, siodełka i podnóżków tworzył bryłę o wymiarach 118x24x54 cm. Idealnie mieścił się w przestrzeni bagażowej Hondy City – stąd potoczne określenie „trunk bike”. Przy wadze 45 kg stanowił poręczny środek transportu. Chłodzony powietrzem silnik o mocy 2,5 KM nie czynił z Motocompo demona prędkości, ale odwdzięczał się znikomym zapotrzebowaniem na paliwo.

Fot: wikipedia commons

O dostarczanie emocji podczas jazdy dbała za to Honda City. Nie mam na myśli jednak podstawowych wersji o mocy ok. 60 KM. Twórca firmy Mugen i jednocześnie syn założyciela Hondy, Hirotoshi Honda wpadł na pomysł, żeby dodać miejskiemu autku trochę wigoru. Powstała więc wersja Turbo mająca początkowo silnik o pojemności 1,2 l i mocy 100 KM, a po dołożeniu intercoolera w wersji Turbo II aż 110 KM. Przy wadze 750 kg i rozstawie osi 2,22 m osiągi były bardziej niż wystarczające. Do 100 km/h auto przyspieszało w ok. 8,5 s. Jeśli dodamy do tego poszerzenia, kalkomanie i unikatowe alufelgi, nie powinna dziwić potoczna nazwa tej wersji – Bulldog.

Honda press photo

Dlaczego to auto znalazłoby się w garażu moich marzeń? Nie wyobrażam sobie niczego lepszego do jazdy po mieście.

Komentarze