W kaloszach i marynarce

Nie lubię SUV-ów, ale uwielbiam Range Rovera pierwszej generacji. Auto unaoczniające, że terenówka nie musi być spartańska, a komfort nie wyklucza zdolności terenowych.

Land Rover press photo

Gdy Range wchodził na rynek, sprawa nie była taka oczywista. Albo miało się wygodny i reprezentacyjny samochód, albo dzielny w terenie – z ramą, napędem na 4 koła i reduktorem. Nie było nic po środku. Aż nastał rok 1970 r. i sytuacja się zmieniła. Wówczas brytyjska arystokracja, udając się na polowanie, mogła zaprzestać przesiadki ze statecznego sedana do spartańskiego Land Rovera. Range Rover oferował bowiem powiew luksusu w każdych warunkach.

Dzięki modnemu trzydrzwiowemu nadwoziu, solidnej ramie, stałemu napędowi na 4 koła i silnikowi V8, z miejsca stał się ulubieńcem wszystkich fanów off-roadu z zasobnym portfelem. Przewagę nad innymi autami terenowymi dawało także zawieszenie oparte na czterech sprężynach, a nie popularnych wówczas resorach piórowych.

Land Rover press photo

Początkowo dostępne było tylko nadwozie trzydrzwiowe, które uzupełniono o bardziej praktyczny wariant pięciodrzwiowy na początku lat. 80. Wówczas przy okazji liftingu dodano kilka luksusowych opcji, jak skórzana tapicerka czy automatyczna skrzynia biegów. Z biegiem lat dokonywano także zmian pod maską. Flagowe V8 początkowo o pojemności 3,5 l, zasilane gaźnikami Zenitha, przechodziło modernizację, powiększając swoją pojemność do 4,2 l, natomiast w układzie zasilania pojawił się elektroniczny wtrysk.

Land Rover press photo

Pamiętacie specjalny odcinek Top Gear z Boliwii? Jednym z bohaterów był kupiony przez Jeremy’ego Clarksona Range Rover V8. Za konkurentów miał Suzuki Samuraja Jamesa Maya oraz Toyotę Land Cruiser Richarda Hammonda. Po przemierzaniu dżungli i Andów, stając nad brzegiem Pacyfiku, prowadzący wspólnie orzekli, że najlepszym autem wyprawy został Range. Uznanie zdobył nie tylko przez swoje zdolności terenowe, ale także ze względu na oferowany komfort.

Land Rover press photo

Dlaczego to auto znalazłoby się w garażu moich marzeń?  Jako pierwsze połączyło świat aut osobowych oraz terenowych, udowadniając że „w tym szaleństwie jest metoda”.

Komentarze