Driftująca panda

Każde auto w momencie nabrania statusu kultowego, staje się drogie. Właśnie dlatego ceny Toyoty Corolli AE86 zrównały się z cenami Nissanów GT-R i Mitsubishi Lancerów Evo.

Fot. Pixabay.com

W Corolli zachwyca przede wszystkim prostota. Niecała tona masy, napęd na tylną oś i czterocylindrowy silnik 1.6 o mocy około 120-130 KM. Technologia ta skrywa się pod nadwoziem hatchbacka lub coupe. Mnie zdecydowanie bardziej do gustu przypadło to pierwsze, dwubryłowe wydanie. W zależności od rynku dostępne były warianty z podnoszonymi przednimi lampami (Trueno) lub z zespolonymi reflektorami (Levin). Bardziej odpowiada mi wariant ze światłami typu pop-up, podkreślającymi klimat lat 80. XX w. Moja wymarzona specyfikacja ma także malowanie zwane panda, w którym dolna część nadwozia, wraz ze zderzakami ma kolor czarny, w góra jest biała.

Toyota press photo

Swoją popularność Hachi-Roku zawdzięcza nie tylko dobrym właściwością jezdnym i przystępnej cenie w okresie pierwszych kilkunastu lat obecności na rynku. Duże grono osób kojarzy ten model z postacią Króla Driftu. Keiichi Tsuchiya znany jest ze swojego zamiłowania do modelu. Dzięki niewielkiej Toyocie wygrał wiele wyścigów w początku swojej kariery. W filmie „Biblia Driftu”, tłumaczącym tajniki jazdy w kontrolowanym poślizgu, jednym z głównych bohaterów także jest AE86. Dzięki temu filmowi Keiichi Tsuchiya zdobył miano popularyzatora driftingu w skali globalnej.

Auto zasłynęło także w serialu Initial D. Główny bohater, Takumi Fujiwara przemierzając okolice wzgórza Akina bierze udział w wyścigach z przeciwnikami dysponującymi mocniejszymi autami. Udowadnia swoim oponentom, że „nie moc, a technika czyni z Ciebie zawodnika”.

Toyota press photo

Dlaczego to auto znalazłoby się w garażu moich marzeń? Każdy lubi małe, sportowe i japońskie auta, a to ma w dodatku podnoszone reflektory.

Komentarze