Różnorodność – za to najbardziej cenię tę imprezę. Nie ma na świecie drugich takich targów motoryzacyjnych, gdzie obok siebie stoją Panhard PL17 Tigre oraz Daewoo Tico.
Nigdy nie przypuszczałem, że dożyję czasów, gdy na targach
pojazdów zabytkowych zobaczę Daewoo, a tym bardziej model Tico. Niewielki owoc
koreańsko-indyjskiej myśli technicznej dzielił stoisko z Panhardem. Trudno o
bardziej kontrastujące zestawienie, wszak francuska marka przez cały okres
swojego istnienia uchodziła za wizjonerską i nietuzinkową (szerzej opisałem to
w artykule Panhard et Levassor – Wizjonerzy znad Sekwany).
Różnorodności można było doświadczyć podczas tegorocznej
edycji Retro Motor Show niemalże na każdym stanowisko. Na halach
Międzynarodowych Targów Poznańskich wystawiono bowiem nie tylko samochody, ale
także motocykle, rowery, ciężarówki, motorowery, militaria, autobusy i sprzęt
rolniczy. Słowem wszystko, co lubią chłopcy – Ci więksi oraz mniejsi.
Wiele uwagi przyciągało stanowisko Muzeum Motoryzacji Wena w
Oławie. Główną jego atrakcją był prototyp ołwaskiego Jelcza – niewielkiego
autobusu, zbudowanego w latach 80. ubiegłego wieku. Jego wysoka i kanciasta
sylwetka znakomicie kontrastowała ze znajdującym się obok Porsche 911 (993)
zmodyfikowanym przez RWB.
O odwiedzającym Targi zadbało – jak co roku – Porsche. Tym
razem tematyczna wystawa poświęcona była modelowi 928. Prosto z firmowego
muzeum przywieziono do Poznania m.in. wersję cabrio oraz czteromiejscową.
Tym, co zachwyciło mnie najbardziej było jednak BMW 328
Sobiesława Zasady. Biały egzemplarz ustawiony na stoisku magazynu Classicauto
robił piorunujące wrażenie. Stan zachowania, a przede wszystkich historia tego
pojazdu sprawiały, że zbierały się przy nim tłumy, chcące nacieszyć oczy
pięknem zaklętym w tej bryle.
Z niecierpliwością czekam na kolejną edycję Retro Motor Show, ponieważ wiem, że po raz kolejny zostanę zaskoczony.



























































Komentarze
Prześlij komentarz