Ten czas minął mi na obcowaniu z produktami grupy VAG oraz
spotkaniu z japońskim sportowcem.
Fot. Michał Urbański
Kończący się właśnie 2022 r. był dla mnie okresem wielu
motoryzacyjnych doświadczeń. Najważniejszym z nich była zmiana BMW e46 (Brutalnieprzerwana jazda) na Mercedesa CLK (Niespodziewana przesiadka na gwiazdę). Wiele
miłych chwil spędziłem podczas przejażdżek za kierownicą Jolki, którą przemierzałem
głównie okolice Puszczy Noteckiej oraz Pojezierza Międzychodzko-Sierakowskiego.
W kalendarzu nie zabrakło także wizyt na kilku imprezach:
Poznań Motor Show 2022: Dobrze tu wrócić, Ameryka w pigułce, Ultrace 2022 czy
Retro Motor Show 2022.
Tym, co wzbogaciło moje motoryzacyjne doświadczenie była
możliwość odbycia przejażdżek kilkoma różnymi autami, które łączy jedno –
wszystkie wyprodukowane zostały przez koncern VAG. Nieczęsto piszę o
Volkswagenach czy Skodach, ze względu na fakt, że nie wzbudzają one wielu
emocji. Samochody te są jednak bardzo popularne i stosunkowo najłatwiej jest
rozszerzać swoje przeżycia o kontakt z nimi.
Volkswagen Taigo
![]() |
| Fot. Ania Żarna |
Crossover segmentu B napędzany litrowym silniczkiem o mocy
110 KM nie jest pojazdem szczególnie emocjonującym (chociaż można powiedzieć
tak o większości aut dla ludu). Niemniej, mamy w tym przypadku do
czynienia z kompetentnym autem miejskim, które zadziwiło mnie przestrzenią w
środku. Spodziewałem się po kabinie, że będzie wielkości tej w VW Polo, jednak
ku mojemu zaskoczeniu miejsca nad głową oraz w bagażniku jest wiele więcej.
Właściwości jezdne okazują się poprawne. Jedyne, co powoduje moją irytację w
czasie jazdy, to fakt, że nie można na stałe dezaktywować asystenta pasa ruchu.
Za każdym razem po odpaleniu trzeba wywołać odpowiednie menu i wyłączyć funkcję
ręcznie. Tym, co z kolei najbardziej mi się podoba są tylne światła ciągnące
się przez całą szerokość tylnej klapy. Wcześniej nie byłem fanem takiego
rozwiązania, ale muszę przyznać, że nowe Audi i Volkswageny wyglądają z takimi
lampami bardzo dobrze.
Skoda Karoq
![]() |
| Fot. Bartosz Żarna |
Kolejny crossover, ale tym razem z Czech. Segment wyższy
Karoq, którym miałem okazję jeździć posiadał napęd bardzo odpowiadający mojemu
temperamentowi. Benzynowe 1.5 l o mocy 150 KM sparowane ze skrzynią DSG stanowi
zgrany tandem, gwarantujący dobre przyspieszenie i elastyczność. Na tym w sumie
mogłyby się skończyć wszelkie zachwyty, ale muszę podkreślić, że setup
kolorystyczny egzemplarza należącego do mojego szwagra Bartka, mówiąc krótko robi
robotę. Sam chyba nie wybrałbym w konfiguratorze lepszych opcji. Mamy więc
przyciągający uwagę lakier w kolorze pomarańczowy metalik, połączony z czarnymi
dodatkami i dużymi felgami o ciekawym wzorze. Dobre wrażenie nie mija po
wejściu do kabiny. Skody zwykle słyną z nudy we wnętrzu, ale nie w tym
przypadku. Tutaj króluje czerń, ale nadająca sportowego sznytu. Fotele ze
zintegrowanymi zagłówkami i stylowymi przeszyciami, a nad głowami czarna
podsufitka. Wygląda to naprawdę bardzo dobrze.
VW Touran
Na mojej motoryzacyjnej drodze stanęła także bardziej
wysłużona konstrukcja koncernu VAG. Volkswagen Touran pierwszej generacji z
przebiegiem ponad pół miliona kilometrów. Napęd stanowi jedyna słuszna
jednostka dla leciwego VW, czyli legendarne 1.9 TDI. W przypadku tego
egzemplarza połączone ze skrzynią DSG. Mając wcześniejsze doświadczenia z
nowymi generacjami volkswagenowskich dwusprzęgłówek, odczułem mocno, jak na
przestrzeni lat zmieniła się ta konstrukcja. Starsza, mimo tego, że biegi
zmienia szybko, wymaga specyficznego stylu jazdy, co podkreślał także mój
kolega Tranas, będący właścicielem auta. Przebieg oczywiście odcisnął piętno na
samochodzie – na desce rozdzielczej świeci się kilka ikonek, we wnętrzu widać
ślady zużycia, a karoserię zdobi kilka rys. Mam jednak wrażenie, że jeszcze co
najmniej 100 tys. kilometrów przed tym autem.
Honda CBR600RR
![]() |
| Fot. Piotr Staniewski |
Co to jest za maszyna! W życiu nie poczułem takiej mocy, a
nawet nie dotarłem do 10 tys. obr/min. Podziwiam mojego kolegę Staniesa, że
jest w stanie opanować taki piec. To jest dla mnie niepojęte, jak można tym
jeździć gdziekolwiek indziej niż na torze. Zrobiłem tym motocyklem tylko krótką
rundkę wzdłuż ulicy i z powrotem, ale strzał adrenaliny był mocny. To zupełnie
inne uczucie nabierania prędkości niż te doświadczane przez mnie wcześniej na
crossówce. Przy mocy około 130 KM CeBeeRa wydaje się nie przytłaczać jednak
jeźdźca, ze względu na swoje kompaktowe wymiary. Od razu po zajęciu miejsca w
siodle poczułem się wygodnie, za sprawą wąskiego zbiornika paliwa i smukłych
owiewek. Stanies zdradził mi, że planuje w przyszłości kupić litra. Mam
nadzieję, że przyjedzie zaprezentować mi nową maszynę i da się nią też
przejechać.
Mijający 2022 r. był obfity w motoryzacyjne przeżycia, mam
nadzieję, że kolejne 12 miesięcy będzie równie intensywne.



Komentarze
Prześlij komentarz