KustomHead 2023

Samochody, motocykle, rowery, tatuaże, muzyka – trudno połączyć tak różne światy w ramach jednej imprezy. Ten, kto przybył do wrocławskiej Hali Stulecia na KustomHead mógł się jednak przekonać, że niemożliwe nie istnieje.

Mnie – co oczywiste – najbardziej do stolicy Dolnego Śląska przyciągnęły pojazdy cztero- i dwukołowe. Było ich kilkadziesiąt, ale każdy prezentował swój unikatowy styl. Od ociekających chromem i przykuwających wzrok kolorowymi lakierami, do zardzewiałych i wyglądających jak wyjęte ze złomowiska. Przekrój modeli był duży, mimo że ograniczał się do produktów made in USA. Jedyny wyjątek stanowił VW Garbus. Po raz pierwszy zetknąłem się z tak odważnymi projektami powstałymi na bazie tego modelu. Jeden z ich miał około metra wysokości, inny przerobiono na pickupa.

Nie sądziłem, że kiedyś zobaczę na jakiejkolwiek wystawie motoryzacyjnej auto z błotnikami wyciętymi z metalowej beczki. A jednak! Rat style był mocno reprezentowany na pickupach, rat rodach czy coupe. Z odrapanym lakierem i śladami rdzy kontrastowały często unikatowe grafiki i pinstriping. Nie zabrakło także lowriderów, terenowego Dodge’a oraz pięknie zachowanego Cadillaca z 1941 r.

Także w sferze motocyklowej panowała duża różnorodność. Były więc sportowe Ducati i BMW, wojskowe oraz customowe Harleye Davidsony czy cafe racer na bazie Suzuki.

Pojazdy stanowi główny punkt imprezy, a otaczające je stoiska z plakatami, meblami z odzysku, aerografami oraz muzyką na żywo dopełniały niepowtarzalny klimat imprezy.


 






























Komentarze