Roadster ze sztywnym dachem

Mazda MX-5 od ponad trzydziestu lat jest wierna swoim ideałom. Niewielka masa, napęd na tył, wolnossący 4-cylindrowy silnik i potężna frajda z jazdy z wiatrem we włosach. W historii modelu pojawiły się jednak wyjątki, w których otwieranych dach zastępowano sztywną konstrukcją.

Mazda press photo

Kiedyś z niewielkich roadsterów słynęli brytyjscy producenci. Największy boom na tego typu konstrukcje przypadał na lata 50. i 60. XX. Wraz z rosnącymi wymogami bezpieczeństwa i ekologii rynek załamał się. W końcu lat 80. producent z Hiroszimy wprowadził jednak do swojej oferty zgrabne MX-5, które udowodniło, że popyt na lekkie auta z otwieranym dachem nadal istnieje. Wtedy nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jaką furorę wśród pasjonatów motoryzacji wzbudzi Miata. Dość powiedzieć, że nabywców tego niszowego w założeniach pojazdu znalazło do tej pory ponad milion.

Mazda press photo

Każda kolejna, spośród czterech generacji, jakie powstały trwa przy pierwotnych założeniach. Nie ma tu mowy o rewolucji, ale starannym pielęgnowaniu tego, co przyczyniło się do ogromnego sukcesu pierwowzoru. Ważące około tony auto nie potrzebuje dużego silnika, żeby zapewnić frajdę. Wolnossące 4 cylindry o pojemności 1,5-2,0 l wystarczą. Do tego ręczna skrzynia biegów, niska pozycja za kierownicą i oczywiście klasyczny układ z napędem na tylną oś. Od dwuosobowego roadstera nikt nie wymaga nawet elektrycznie sterowanego dachu. Wystarczy jeden ruch ręką by złożyć lub rozłożyć lekką konstrukcję znajdującą się bezpośrednio za fotelami.

Na przestrzeni dekad powstało wiele różnych wariantów MX-5. Początkowo nie wyobrażano sobie, żeby auto posiadało jakikolwiek inny sztywny dach, aniżeli opcjonalny hardtop, ułatwiający użytkowanie pojazdu przy niższych temperaturach. Wraz z kolejnymi generacjami idea ta zaczęła się jednak zmieniać.

Niespełnione ambicje
Mazda press photo

Jeden z ojców pierwszego wcielenia Mazdy MX-5, Tsutomu „Tom” Matano, który pracował w północnoamerykańskim oddziale marki, twierdził że należy rozszerzyć gamę modelu o inne wersje nadwoziowe. W 1992 r. jego zespół ukończył gliniany model NA Coupe, który wysłał z Kalifornii do Hiroszimy. Wersja ta nie uzyskała jednak aprobaty kierownictwa i projekt przepadł na kilka lat.

Mazda press photo

Przypomniano sobie o nim w 1996 r. podczas przygotowań na New York Auto Show. Mazda nie miała pomysłu, jakie wyjątkowe i przyciągające uwagę auto zaprezentować na wystawie. Matano zasugerował powrót do glinianego modelu sprzed 4 lat. Dostał zielone światło na stworzenie jeżdżącego prototypu. Jako że czas naglił, a środków nie było za wiele, postanowiono zbudować dach z włókna szklanego. Prezentacja udała się znakomicie. Żółta Miata M Coupe Concept wyposażona w najmocniejszą jednostkę 1,8 l o mocy 133 KM zebrała znakomite recenzje.

Mazda press photo

Na produkcję było jednak za późno. Trwały bowiem zaawansowane prace nad następnym wcieleniem roadstera.

Pełnoprawne coupe
Mazda press photo

Generacja oznaczona symbolem NB nabrała znacznie łagodniejszych linii niż swoja poprzedniczka. Najbardziej rzucającą się w oczy różnicą było zastosowanie tradycyjnych reflektorów zamiast pop-upów niespełniających norm bezpieczeństwa przy zderzeniu z pieszym.  

Mazda press photo

Kierownictwo marki bardzo długo zastanawiało się nad skierowaniem do produkcji wersji coupe. Pojawiła się ona dopiero w 2003 r. Tym razem dach był stalowy, co usztywniło konstrukcję i powiększyło przestrzeń bagażową. Cały pojazd ważył raptem 10 kg więcej niż wersja otwarta. Zamknięcie karoserii polepszyło już i tak znakomite właściwości jezdne. Wersja coupe dostępna była tylko na japońskim rynku. Łącznie wyprodukowano 179 egzemplarzy. Spośród nich 63 były w wariancie Type S – z silnikiem 1,8 l o mocy 158 KM sparowanym z 6-biegową manualną skrzynią biegów.

Mazda press photo

Z duchem czasu
Mazda press photo

Trzecia generacja roadstera Mazdy stanowiła duży przełom. Mimo zachowania cech poprzedniczek stała się konstrukcją dojrzalszą. Masę zachowano na rozsądnym poziomie około 1100 kg, natomiast długość nadwozia dobiła do równych 4 metrów. Nowością w ofercie było pojawienie się dwóch wariantów otwieranego dachu – klasycznego materiałowego lub modnego wówczas metalowego. Był to zabieg podyktowany ówczesną modą zapoczątkowaną przez Mercedesa SLK. W pierwszej dekadzie XXI w. wielu producentów tworzyło modele coupe-cabrio ze metalowymi konstrukcjami otwieranych dachów. Miało to uatrakcyjnić segmentów kabrioletów, umożliwiając ich użytkowanie także w chłodniejszym klimacie. Głównymi zaletami takiego rozwiązania były polepszony komfort akustyczny i termiczny. Wadami natomiast zwiększona waga oraz skomplikowanie konstrukcji.

Mazda press photo

Mazdzie udało się jednak zachować masę na dobrym poziomie. MX-5 Roadster Coupe ważył zaledwie 37 kg więcej niż wariant miękkim dachem. Nie ucierpiała także sylwetka modelu, ponieważ ta wersja nadwoziowa była raptem o 1 cm wyższa. Brawa należą się również za szybkość działania. Twardy dach składał się i otwierał w zaledwie 12 sekund, nie zabierając przestrzeni bagażnika po złożeniu.

Coupe na chwilę
Mazda press photo

Aktualnie produkowana jest generacja ND, która dzięki kuracji odchudzającej w podstawowej wersji zeszła z masą poniżej tony. Mazda udowodniła, że można we współczesnych czasach produkować lekkie auto spełniające wymogi bezpieczeństwa i ekologii. Po raz kolejny w salonach pojawiły się dwa warianty. Ten ze sztywnym dachem nazywa się Retractable Fastback, w skrócie RF i mocno wyróżnia się na tle standardowego wydania. Za plecami kierowcy i pasażera pojawiły się długie pałąki przeciwkapotażowe. Dzięki temu sylwetka modelu z zamkniętym dachem z profilu faktycznie przypomina fastbacka. Przy składaniu dachu cała konstrukcja słupków C unosi się. Przeobrażenie trwa tylko 13 sekund i można go dokonać do prędkości 10 km/h. Mimo swojej złożoności masa wersji RF wzrosła tylko o 45 kg względem roadstera.

Mazda press photo

Ptaszki ćwierkają już o piątej generacji MX-5. Najwięcej pytań rodzi kwestia zastosowanej jednostki napędowej. Najpewniej nie obejdzie się bez systemu hybrydowego. Mazda przyzwyczaiła nas do zaskakiwania swoimi decyzjami. Jaka będzie kolejna Miata? Czas pokaże.

Komentarze