Bliski kontakt z chińską motoryzacją, stunt na Harleyu-Davidsonie oraz tuning z użyciem pomarańczowej skóry – dzięki temu zapamiętam tegoroczną edycję imprezy, w której uczestniczę od lat.
O tym, że istnieje taka marka jak Maxus wiedziałem. Obiło mi
się o uszy, że chińskie auta są dostępne na polskim rynku. Na ulicach ich
jeszcze nie widziałem. Podczas Motor Show miałem po raz pierwszy okazję, żeby
przyjrzeć się temu, jak wyglądają egzotyczne modele. Największą uwagę
przyciągnął luksusowy van Mifa 9. Segment aut tego typu praktycznie nie
funkcjonuje w Europie, nie licząc Mercedesa V-klasy. Co innego w Azji. Tam
miejscowi producenci oferują przestronne vany z zamontowanymi w środku
kapitańskimi fotelami. Bagażnik jest w tym przypadku kwestią drugorzędną, bo liczy
się komfort i przestrzeń dla podróżnych. Jestem ciekaw, czy Mifa 9 znajdzie na
naszym rynku swoją nisze i będę miał okazję ujrzeć ją na ulicy.
Marki azjatyckie były obecne na targach także dzięki dużej
ekspozycji marki SsangYong. Największe zainteresowania budził tam model Torres,
mający swoją polską premierę. Duże grono osób okupowało stoisko Hondy. Główną
jego gwiazdą był nowy Civic. Przyjrzałem się mu również. Sylwetka, jakość
wykonania i projekt kabiny wzbudziły u mnie pozytywne emocje.
Im droższe auto, tym więcej osób robiących mu zdjęcia. To
stała zasada, która nie zmienia się od lat. W jednej z hal, gdzie były
wystawione marki luksusowe, sportowe i pojazdy po tuningu, trudno było się
poruszać, ponieważ każdy chciał sfotografować samochody rzadko spotykane na
drogach. McLaren, Porsche, Ferrari, Lamborghini, Aston Martin, Rolls-Royce czy
Maserati przyciągały nie tylko feerią barw karoserii, ale także licznymi
modyfikacjami. Jednymi z najbardziej odważnych projektów były Rolls-Royce Cullinan,
Range Rover Vogue oraz Mercedes SL z kabinami wyłożonymi pomarańczową skórą.
Poznański Motor Show przyzwyczaił odwiedzających do pokazów
jazdy ekstremalnej. W tym roku również nie zabrakło driftingu oraz stuntu. Po
raz pierwszy miałem okazję zobaczyć, jak wyglądają akrobacje na motocyklu,
który kompletnie się do tego nie nadaje. Wierzcie mi, że widok
Harleya-Davidsona mknącego na jednym kole jest czymś niezwykłym.
Czym zaskoczy kolejna edycja? Tego przekonamy się 4-7.04.2024 r.
























































Komentarze
Prześlij komentarz