Za każdym znakomitym samochodem stoi jego twórca. Ci
najwięksi, chcąc zapewnić sobie nieśmiertelność nazywają marki swoimi
nazwiskami. Cały świat zna postacie Enzo Ferrariego, Ettore Bugattiego czy
Ferrucio Lamborghiniego. W dziedzinie tworzenia niesamowitych aut, w jednym
rzędzie może z nimi stanąć Horacio Pagani, ojciec legendarnej Zondy.
Pagani press photo
Nie będę ukrywał, że po raz pierwszy o marce Pagani i
produkowanej przez nią wówczas Zondzie usłyszałem, oglądając Top Gear. Prowadzący
zachwycali się wówczas jej mocą i kosmicznym designem. Ich entuzjazm udzielił
się również mi, mimo że nie wiedziałem o tym aucie nic więcej, niż to co
usłyszałem podczas testu. Z biegiem lat okazało się, że historia powstania
marki jest fascynująca, za sprawą jej twórcy.
Syn piekarza
Rok 1955 był bardzo ważny dla argentyńskiego automobilizmu – Juan Manuel Fangio zdobył wówczas swój trzeci tytuł mistrza świata F1, a w niewielkiej miejscowości Casilda na świat przyszedł Horacio Pagani. Pochodząc z rejonu rolniczego i będąc synem młynarza, przed młodym Argentyńczykiem nie rysowała się ambitna przyszłość. Od najmłodszych lat Horacio zafascynował się jednak motoryzacją i miał marzenie, by konstruować najlepsze samochody na świecie. Połącznie wielkiej ambicji z talentem mechaniczno-konstrukcyjnym spowodowały, że udał się do Rosario, by rozwinąć swoje umiejętności. Tam poznał wielkiego Juana Manuela Fangio, który uświadomił mu, że karierę może zrobić wyłącznie we Włoszech, gdzie najbardziej docenią zdolnych inżynierów, chcących pracować przy najszybszych autach na planecie.
![]() |
| Pagani press photo |
Na początku lat 80. Horacio udał się więc na Półwysep
Apeniński, gdzie znalazł zatrudnienie w Lamborghini. Zaczynał od sprzątania,
ale szybko poznano się na jego talencie i przeniesiono do działu konstrukcyjnego,
jako specjalistę od materiałów kompozytowych. Spod jego ręki w 1987 r. wyszedł
Countach Evoluzione, będący prototypem opartym na monokoku z włókna węglowego.
Pagani był przekonany, że przyszłość supersamochodów to właśnie materiały kompozytowe,
a klasyczne konstrukcje z metalowymi ramą i poszyciem szybko odejdą do lamusa.
Argentyńczyk próbował przekonać właściciela marki Lamborghini, koncern
Chrysler, żeby zakupiono autoklaw mający służyć do produkcji nadwozi z karbonu.
Spotkał się jednak z brakiem przychylności włodarzy z Detroit, którzy stwierdzili,
że skoro nawet Ferrari nie dysponuje takim sprzętem, to w Sant’Agata Bolognese
też jest niepotrzebny.
Wyraz rosnącej ambicji
Czując się tłamszonym przez korporacyjne więzy, Horacio
postanowił postawić wszystko na jedną kartę i odejść z Lamborghini, by otworzyć
własny biznes. Zakupując autoklaw, utworzył firmę Modena Design, specjalizującą
się w produkcji z włókna węglowego dla różnych branż: samochody (Mercedes,
Ferrari), motocykle (Aprilia), motorsport (Dallara), a także lotnictwo.
Utworzenie Modena Desgin, było tylko krokiem ku realizacji dziecięcego marzenia o produkcji najlepszych aut na świecie. W 1992 r. powstało bowiem Pagani Automobili. Początkowo Horacio chciał nazwać swój pierwszy samochód Fangio F1 jako hołd dla swojego mentora, a projekt nosił roboczą nazwę Fangio Project.
![]() |
| Pagani press photo |
Samo opracowywanie konstrukcji pojazdu nie stanowiło dla
firmy problemu, wobec długoletniego doświadczenia właściciela w tym zakresie. Kluczowe
było jednak znalezienie odpowiedniej jednostki napędowej, która zapewniłaby nie
tylko wysokie osiągi i niezawodność, ale także odpowiedni prestiż. Horacio
postanowił skontaktować się w tej sprawie z Mercedesem. Wybór tej marki wynikał
z faktu, że realizując zlecenia dla Modena Design, Pagani zawarł kontakt i zbudował
zaufanie m.in. u profesora Jürgena Hubberta z zarządu Daimlera. Wiele znaczyła
także renoma niemieckiej firmy znanej z mocnych, niezawodnych i wyrafinowanych
silników. Co więcej, stuttgarcka marka miała już gotową jednostkę napędową w swojej
ofercie – mowa o 6.0-litrowym V12, używanym np. w modelu S600. W pomoc włączył
się także Fangio, który napisał list polecający do Mercedesa, rekomendujący
Paganiego jako inżyniera godnego zaufania i wsparcia. List ten miał ogromne
znaczenie przy nawiązywaniu współpracy ze stuttgarckim przedsiębiorstwem,
szczególnie ze względu na to, że Fangio był ikoną marki z trójramienną gwiazdą
w logo, zdobywając dla niej mistrzostwo w F1. Dzięki już istniejącej współpracy
oraz reputacji Modena Design jako firmy rzetelnej i precyzyjnej oraz protekcji
Juana Manuela Fangio, Mercedes zgodził się dostarczyć Paganiemu silnik V12, co
było ogromnym wyróżnieniem dla początkującego producenta samochodów.
Narodziny Zondy
Fangio Project rozwijał się, lecz niestety wielki mistrz
kierownicy zmarł w 1995 r. – zanim auto zostało ukończone. Z szacunku do niego,
Pagani zrezygnował z użycia nazwiska w nazwie i ostatecznie przemianował auto
na C8 Project, by w końcu nazwać samochód Zonda, inspirowany wiatrem wiejącym w
Andach.
Uroczysta prezentacja dzieła nowej marki miała miejsce w trakcie targów w Genewie w 1999 r. Designu karoserii nie daje się pomylić z niczym innym. Proporcje nawiązują do wyścigówek rywalizujących w grupie C, mamy tu więc szeroko rozstawiona koła ukryte pod uwydatnionymi nadkolami oraz wąską kabinę pasażerską. Cechami charakterystycznymi Zondy są także podwójne reflektory, spiczasty nos inspirowany Formułą 1 oraz wysoko umieszczone poczwórne końcówki układu wydechowego. We wnętrzu nie ma mowy o wyścigowej ascezie. W kokpicie dominują skóra, karbon oraz stal, tworząc niepowtarzalne miejsce dla kierowcy, gdzie każdy detal przypomina o tym, w jak wyjątkowym aucie się znajduje.
![]() |
| Pagani press photo |
Pod tylną pokrywą pierwszej wersji, oznaczonej C12 znalazło
się 6.0-litrowe V12 o mocy 408 KM, gwarantujące setkę w 4 sekundy i prędkość
maksymalną przekraczającą 340 km/h. Na przestrzeni lat, Zonda przechodziła
wiele przemian. Głównie wiązały się one ze wzrostem mocy, wolnossący silnik
powiększono najpierw do 7 l, a później do 7,3 l. Moc szybko poszybowała, przekraczając
wartość 550 KM, a w najmocniejszych specyfikacjach dochodząc do aż niemal 800
KM.
Ze względu na rzemieślniczy charakter produkcji i
indywidualne podejście do klienta, na przestrzeni lat 1999-2022 powstało wiele
egzemplarzy w wersji one-off różniących się kolorem, designem, wyposażeniem
wnętrza czy specyfikacją silnika. W palecie producenta były także wersje
„standardowe”, jednak nawet w ich przypadku trudno o dwa identyczne egzemplarze.
Łącznie wyprodukowano około 140-150 sztuk Zondy, a najpopularniejszym wariantem
był Roadster powstały w liczbie około 40.
Gdybym miał wolne 10 milionów euro i miał wybierać, jaką Zondę chciałbym sobie kupić, mój wybór padłyby na Cinque. Tworząc ją, Pagani zapragnął urzeczywistnić hasło „torowe auto na drogi”. Wzięto więc część technologii z ekstremalnej, wyścigowej Zondy R, która nie miała homologacji drogowej i dostosowano jej potencjał inżynieryjny do ruchu cywilnego. Wolnossący silnik V12 o pojemności 7,3 l wystrojono na 678 KM oraz 780 Nm i spięto z 6-biegową skrzynią sekwencyjną z łopatkami przy kierownicy. Całe auto stało o 20 kg lżejsze, względem wersji F, na której bazowało, ze względu na użycie kompozytu karbonowo-tytanowego (carbotanium). Poczyniono również zmiany w aerodynamice, montując inne dyfuzor, splitter i tylne skrzydło, a nad kokpitem rozciągnięto wlot powietrza do silnika. W tej specyfikacji wyprodukowano w 2009 r. tylko pięć sztuk w wersji coupe.
![]() |
| Pagani press photo |
Dlaczego to auto
znalazłoby się w garażu moich marzeń? Jest jednym z ostatnich analogowych
supercarów z wolnossącym V12.




Komentarze
Prześlij komentarz