W niektórych segmentach rynku szeroko rozumiany przepych i dążenie do bycia naj- jest wskazane. W przypadku pickupów znaczenie ma przede wszystkim wielkość.
![]() |
| International press photo |
Bardzo lubię segment pojazdów osobowych z otwartą
przestrzenią ładunkową, o czym mogliście już przeczytać niejednokrotnie w moich
tekstach (Miłość wielka jak… pickup, Sportowiec wagi ciężkiej). Zawsze
imponowały mi ich rozmiary, silniki, koła, orurowanie z dodatkowymi halogenami oraz
fakt, że można przewieźć w nich wszystko. Jako osoba, której wczesne dzieciństwo
przypadło na lata 90. XX w., gdy w telewizji emitowana serial Strażnik
Teksasu, miałem okazję śledzić przygody Cordella Walkera granego przez
Chucka Norrisa. Jeździł on najbardziej męskim z męskich pojazdów, czyli
pickupem. W niektórych odcinkach towarzyszyło mu GMC Sierra, ale bardziej
kojarzony jest z Dodge’em Ramem 1500.
Auta mierzące grubo ponad 5 metrów długości z perspektywy Europejczyka wydają się duże. Wystarczy spojrzeć, jak w naszym środowisku drogowym prezentują się importowane ze Stanów Zjednoczonych pickupy. Okazują się za długie, za szerokie i za wysokie, jak na nasze standardy. W miejscu ich pierwotnego przeznaczenia sytuacja jest jednak zgoła odmienna. USA to kraj wielkich przestrzeni. Dość powiedzieć, że Polska jest ponad dwukrotnie mniejsza od samego Teksasu. Potrzeba więc odpowiednich pojazdów, żeby poruszać się po szerokich autostradach.
| Chevrolet press photo |
Wielka trójka, czyli GM, Ford i Chrysler proponują, wobec
tego swoje pickupy w wielu wersjach różniących się od siebie diametralnie.
Odmiany z pojedynczymi kabinami i krótkimi pakami można nazwać kompaktowymi i
wygodnymi w użytku miejskim. Do ciężkiej pracy przeznaczone są wersje na bliźniaczych
kołach tylnej osi. Często te największe warianty posiadają na skrzyni
ładunkowej siodło do połączenia naczepy. Uciąg w tym przypadku to kosmiczne
niemal 17 ton! Przypomnę, że mówimy tu nadal o aucie postrzeganym jako osobowe.
Skutek dziwnego mariażu
Mając do wyboru taki potężne samochody oferowane u zwykłego
dealera w każdym mniejszym i większym mieście, można pomyśleć, że nic więcej
nie można oczekiwać od osobówki i wyżej są już tylko ciężarówki. Amerykanie
potrafią jednak zaskakiwać, jeśli chodzi o rozmach w tworzeniu wielkich
konstrukcji. Wpadli wobec tego na pomysł, by połączyć ze sobą auta osobowe i
ciężarowe.
Można się doszukiwać w takim rozwiązaniu logiki. W pojeździe użytkowanym do pracy liczy się przede wszystkim trwałość. Producenci pojazdów osobowych tworząc pickupy muszą liczyć się z pewnymi kompromisami wynikającymi z norm bezpieczeństwa, emisji spalin, czy chociażby wygody. Pickupów nie kupują przecież tylko przedsiębiorcy i rolnicy, ale również gospodynie domowe szukające auta do podwożenia dzieci do szkoły i robienia zakupów. Takich problemów nie mają wytwórcy ciężarówek, ponieważ tu liczy się solidność, a komfort jazdy pozostaje kwestią drugorzędną.
![]() |
| Wikipedia commons |
W ten sposób doszliśmy do modeli, które nawet na potrzeby wielkiego amerykańskiego rynku, okazały się za duże. Ford F650 Supertruck został skonstruowany jako modyfikacja standardowej średniej ciężarówki. Oprócz wersji z otwartą przestrzenią bagażową powstał także wariant „osobowy”. Wnętrze zapewnia skórzaną tapicerkę, rozbudowaną elektrykę, automatyczną skrzynię biegów czy klimatyzację. O ciężarowym rodowodzie konstrukcji najdobitniej świadczą dwie cechy: pierwszą jest zastosowana jednostka napędowa – sześciocylindrowy diesel Cummins, drugą są natomiast stopnie prowadzące do kabiny, które wyprofilowane są w potężnych kilkusetlitrowych zbiornikach paliwa.
![]() |
| Wikipedia commons |
Fani serii filmów Transformers z pewnością kojarzą postać autobota imieniem Ironhide. Jego kamuflaż stanowił GMC TopKick. Model ten posiadał swojego bliźniaka w palecie Chevroleta, czyli Kodiaka. Klienci mieli do wyboru dwa warianty auta – drogowy w wersji RWD oraz terenowy z podniesionym zawieszeniem oraz napędem 4x4. W kabinie znalazły się elementy dekoracyjne z aluminium, skórzana tapicerka siedzeń, czy komputer pokładowy z DVD, nawigacją satelitarną i kamerą cofania. Do napędu służyły jednostki V8 o zapłonie samoczynnym – 6.6 l i mocy 300 KM oraz 8.1 l generujący 325 KM.
| Chevrolet press photo |
| Chevrolet press photo |
Mają rozmach…
Najwięcej w temacie potężnych pickupów miał do powiedzenia koncern Navistar, produkujący ciężarówki pod marką International. Wprowadzili oni na rynek serię XT, czyli Extreme Truck. Nazwa mówi wiele na temat rodziny modeli przeznaczonych dla ściśle określonych grup odbiorców. RXT, gdzie literka R oznacza rekreacyjny, powstał dla potrzeb osób szukających dużego holownika – dla łodzi, koni czy kampingów. Podwójna kabina zapewniała mnóstwo miejsca dla pasażerów, a zaadaptowanie na potrzeby modelu skrzyni ładunkowej z Forda F-350 spowodowało, że długość pojazdu sięgała 691 cm. Przy szerokości wynoszącej 244 cm i wysokości 250 cm, trzeba uczciwie przyznać, że nawet na standardy amerykańskie mamy do czynienia z potężnym autem. Do napędu RXT służył nieporażający mocą, 230-konny ropniak V8 o pojemności 6,0 l.
![]() |
| International press photo |
Inny charakter miał CXT (Commarcial Extreme Truck). Sam producent twierdził, że samochód może oprócz charakteru użytkowego spełniać także rolę billboardu i jeżdżącej reklamy firmy. Tutaj także skrzynia ładunkowa pochodziła z Ford F-350. W ramach opcji oferowano hydrauliczny siłownik ułatwiający opróżnienie paki. Lista wyposażenia dodatkowego obejmowała także, m.in. obicie tapicerki strusią skórą. Za napęd odpowiadały diesle o mocach 220 KM i 300 KM i pojemności odpowiednio 7,6 l i 8,7 l. CXT z daleka emanuje swoją potęgą – wielki chromowany zderzak, wysokie zawieszenie oraz masa własna wynosząca 6600 kg, czynią go Arnoldem Schwarzeneggerem wśród pickupów.
| International press photo |
O ile RXT i CXT bazują na ciężarówkach, to MXT poszedł o krok dalej. Military Extreme Truck został zaprojektowany i wprowadzony na rynek przez spółkę zależną International Truck, zwaną Diamond Force Engineering. W dużym uproszczeniu, jest to wojskowy pojazd taktyczny International MXT-MV w wersji cywilnej. Dzieli ona kabinę z tą z CXT, ale cała reszta jest inna. Sylwetka pojazdu jest zdecydowanie niższa niż w CXT, za sprawą innej ramy oraz konstrukcji zawieszenia. Przy tylnej osi są pojedyncze koła, a zawieszenie gwarantuje dłuższy skok. O sprawność w terenie dbają też opony o agresywnym bieżniku. Napęd stanowi 300-konny diesel 6.0 V8 połączony z 5-biegową skrzynią automatyczną. Jeśli ktoś szuka racjonalnego powodu, dla którego kupić takie auto, to nie znajdzie go. Jedyne co przychodzi mi na myśl, to apokalipsa. W takich warunkach MXT sprawdzi się idealnie.
![]() |
| International press photo |
![]() |
| International press photo |






Komentarze
Prześlij komentarz